20 i 15 lat temu byliśmy pierwsi w świecie

12 lipca mija 15 lat od pierwszej w świecie operacji wszczepiania implantu ślimakowego osobie z częściową głuchotą. Stworzyło to szansę elektrycznego dopełniania normalnego słuchu w zakresie niskich częstotliwości do 500 Hz. Było to rozwinięcie rozpoczętego 5 lat wcześniej programu zachowania przedoperacyjnych resztek słuchowych. Tym samym – dziesięć lat po wszczepieniu pierwszego w Polsce implantu ślimakowego osobie całkowicie niesłyszącej – podjąłem się przełamania kolejnej bariery, która do tej pory stała przed lekarzami i pacjentami z częściową głuchotą. Pewnie większość z Państwa wie z różnych naszych publikacji, że pierwszą taką pacjentką była studentka psychologii, co nam bardzo pomagało, gdyż rozumiała doskonale, co oznacza i na czym polega cały proces. Bez odpowiedniego nastawienia pacjentki trudno byłoby się zdecydować na taką operację. Po zrobieniu wszystkich badań, które wtedy mogliśmy przeprowadzić zdecydowałem, że spróbujemy tę operację, – jako pierwszą w świecie – nie tylko przeprowadzić, ale przede wszystkim pokazać – tym razem transmitując ją on-line.

A ponieważ jest to Jubileusz niezwykły, a moje wspomnienia pewnie już Państwo znacie, zapraszam do przeczytania fragmentów artykułów, które pokazują jak widzieli to inni.

Nieżyjący już red. Krzysztof Zbytniewski z „Super Expresu” był jednym z tych, którzy relacjonowali przebieg tej operacji. Tak to opisał w art. pt.:”Usłyszeć cały świat”: „Godzina 11.00. Zaczyna się operacja. Na korytarzu czeka Marek architekt, chłopak Kasi. To on do tej pory służył jej za tłumacza, po­ średnika ze światem. Na sali Kasia – śpi w plątaninie rurek, wśród pikających komputerów. Nad głową mikroskop. Nacięcie za uchem. Odkrycie fragmentu czaszki. Potem stuk młotka, za chwilę wiertła: najpierw duże. Gdy przebijając się tuż obok nerwu twarzowego prof. Skarżyński dociera już do ucha środkowego (gdzie mieści się cały aparat słuchowy), główka wiertła nie ma nawet milimetra. Najmniejszy błąd i wszystko na nic! Dlatego każdy ruch robię na bezdechu! – wyjaśnia Profesor. Godzina 11.40. Jest „okienko” – wejście do ucha wewnętrznego (ślimaka). Wielkości kropki na końcu tego zdania. Tędy trzeba wsunąć elektrodę z ośmioma zakończeniami, które będą pobudzać nerwy słuchowe. Na czaszce od skórą (za uchem) Profesor przymocowuje implant (wielkości dużego guzika), który będzie przesyłał do ślimaka mikro-impulsy. Godzina 12.40 – patrząc w mikroskop Profesor wsuwa do ślimaka elektrodę. Jubilerska robota! Po 2,5 godz. operację udało się zakończyć.”

Red Iwona Konarska z Tygodnika Przegląd w art. „Cisza nie jest cudowna” z kolei tak opisywała tamte wydarzenia: „Operacja odbyła się w lipcu. Poza sensacją medyczną łamała stereotypy. Dotychczas uważano, że resztek zachowanego słuchu nie należy ruszać. Trzeba cieszyć się tym, co jest. Dokupić aparat słuchowy i żyć z protezą. – Udowodniłem, że wszczepienie implantu nie musi oznaczać zniszczenia resztek własnego słuchu. Przeciwnie, sztuczny słuch może idealnie uzupełniać naturalny. Badania prezentowaliśmy od dwóch lat, ale stereotyp był tak silny, że nikt nie wierzył – wspomina Profesor. (…) A teraz leczenie częściowej głuchoty „po polsku” staje się obowiązującą w świecie procedurą. W grudniu publikowane będą artykuły w fachowej prasie zachodniej, wiosną 2003 r. przyjedzie międzynarodowa komisja, która oceni wyniki operacji. Wielki sukces.”

Takich relacji dziennikarskich było bardzo wiele przez 15 lat leczenia częściowej głuchoty.

Niewielu w to wówczas wierzyło, kiedy doc. Artur Lorens prezentował wyniki pierwszej pacjentki podczas I Hearing Preservation Workshop w Dallas.

Niewielu też pamięta pierwsze próby z zachowaniem resztek słuchowych podjęte 5 lat wcześniej. W lipcu obchodzimy także 20. rocznicę rozpoczęcia tego właśnie programu, który był wielkim przełomem, zachowania przedoperacyjnego słuchu, co oznaczało zmianę myślenia o strategii leczenia prawie całkowitej głuchoty – zwłaszcza u dzieci.

Oba te programy są dowodem na to, że nie tylko mogliśmy się zmierzyć ze światem naukowym i medycznym, ale przede wszystkim go wyprzedzić, zarówno w praktyce klinicznej, jak i myśleniu koncepcyjnym.

Doniosłość tych przełomowych wydarzeń będzie zapewne lepiej rozumiana za 25-30 lat. Ważne jest także, aby już dziś członkowie Zespołu Instytutu Fizjologii i Patologii Słuchu zrozumieli, że wszyscy (prawie wszyscy) mogą być współautorami tego sukcesu we współczesnej i przyszłej nauce oraz medycynie światowej.

Mając nadzieję, że ta, jak i następne nasze lipcowe rocznice, są także dla Państwa powodem do dumy, ponownie zapraszam na wspólne świętowanie podczas nadchodzących wydarzeń: koncertu laureatów warsztatów naukowo – medycznych „Muzyka w rozwoju słuchowym” (piątek) oraz pikniku z biciem rekordu Guinnessa (sobota).

Z podziękowaniem za współpracę członkom Zespołu i Pacjentom,

z pozdrowieniami,

Henryk Skarżyński